piątek, 23 września 2011

WANIA DZIKA ŚWINIA

Wczoraj 975, dziś masakraaaaaaaaa (tak na oko 1500) ........... Moja miłość do naleśników mnie gubi. Nienawidzę tego, gdy nastrój mi się poprawia i zaczynam jeść byle co, bo przestaje mi zależeć na tym jak wyglądam, a potem przychodzi wieczór, i jak zwykle wieczorem dół, i nie mogę na siebie wtedy spojrzeć. Tym oto sposobem mogę stwierdzić, że mam kolejny powód, żeby nie nienawidzić dobrego nastroju, bo jem wtedy więcej niż bym  tego chciała. Na szczęście i nieszczęście z chłopakiem układa się dobrze, wiec kurwa jem. Wczoraj nawet odważyłam się jeść przy nim i stwierdził, że to dziwny widok bo rzadko przy kimś jem. Zasada jedzenia w samotności złamana:( Ale nie ma co się mazać. Jutro MUSI być dobrze. Za karę ok 300. Ide sprawdzić, co u Was, żeby złapać silną motywacje:)

7 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o nie podjadanie to ja po prostu jak ognia unikam kuchni, zamykam się w pokoju siedzę prawie cały dzień, mam jakieś zajęcie i staram się w ogóle o jedzeniu nie myśleć, cały czas tylko wyobrażam sobie jak to będę wyglądać jak będę chuda :D na obiady nie schodzę tylko jem wcześniej niż wszyscy, bo ja nie czekam na ziemniaki i dopóki coś nie stoi przed moim nosem i nie kusi to nie zjem najgorzej jak stoi i mówi się "a tylko jeden kawałek" nie da się, to jest zgubne jak cholera. Jak się zacznie to już będzie się dalej wpierdzielać... A tak już z drugiej strony patrząc na Twoje BMI to zazdroszczę Ci, bo musisz wyglądać ślicznie, a trochę się przeraziłam widząc jaki masz cel... Nie ukrywam, że boję się o Twoje zdrowie, ale kazań prawić Ci nie zamierzam. Dodałam Ciebie do linków, zapraszam również do siebie w wolnej chwili, wsparcie jak najbardziej mile widziane :P http://potyczki-z-wlasnymi-slabosciami.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. forum - www.pro-odchudzanie.pun.pl

    w grupie siła.

    OdpowiedzUsuń
  3. ej! czasami trzeba sobie odpuścić, bo to normalne i nawet zdrowe dla Twojej psychiki. ;) bo po co nakładac sobie żelazny rygor? jakbyś tak chciała, to poszłabyś do wojska. Po prostu staraj się planować i tyle:) a naleśniki dobra rzecz!

    soph.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że udało się z tymi 300kcal. Nie powinnaś nie lubić dobrego samopoczucia. Powinnaś nauczyć się panować nad napadami i myśleć ciągle o tym co jesz i co się stanie jeśli to zjesz. 3maj się. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, nie łam się... 1500kcal to dużo, ale nie ma tragedii. Z chłopakami tak to jest... dobrze by było, żebyś była ładna i chuda ale żebyś jadła przy nim i z nim najlepiej... pizza, kebab, piwo. Pewnie, a gdzie to pójdzie? NIE W CYCKI. Sorry, że dawno nie pisałam, ale mam zastój wagi i nastroju. Wspieram :*

    Fairy

    OdpowiedzUsuń
  6. NALEŚNIKI, czyli największaa i najpyszniejsza zmora..;( no nic, jakoś musimy dać radę. znam to uczucie, jak jestem zła to jem... eN.

    OdpowiedzUsuń
  7. zajrzyj do mnie wciazzagruba.onet.pl

    OdpowiedzUsuń